Moto-cykl.pl
Motocyklista dla Motocyklistów
Będę Cię informował o każdym nowym wpisie na blogu. Żadnego SPAMU, sam go nie lubię :-)
Dziękuję za zapisanie się na newsletter!
Upsss.... Coś poszło nie tak! Spróbuj ponownie...
Czy trasę da się pokonać kamperem?
Jak najbardziej. Nie ma na niej odcinków z którymi kamper sobie nie poradzi a będzie to podróż zdecydowanie przyjemniejsza niż autostradą. Powodzenia!
A jak to wygląda z motocyklami z silnikiem dwusuwowym? Nie udało mi się namierzyć informacji, czy na motocyklu z takim silnikiem można wjechać i podróżować…
Tak. W Szwecji nie ma zakazu używania silników dwusuwowych. W użyciu wciąż jest wiele jednośladów napędzanych takimi silnikami a na stacjach benzynowych i w sklepach z częściami (np. Biltema.se) można kupić oleje do takich silników.
Czołem,
jedzie ktoś w te rejony w tym roku?
Z pomorza chcemy jechać końcem czerwca na 3 motocykle
My wybieramy się z centrum na 6 motocykli. Wyjazd 29.06.
Z Wrocławia ruszam 14 lipca na 2 motocykle.
Bardzo ciekawy wpis. Ja bym chciał zwiedzić Szwecję motocyklem, a mam motocykl ze Szwecji 🙂
Mam Pytanie bo nie doczytałem się, ale czy można jeździć elektrycznymi motorami bez prawka po 18?
Rodzaj napędu nie ma znaczenia. Liczy się moc i rozwijana prędkość. Jeśli pojazd jest kwalifikowany jako motocykl, to wymaga stosownych uprawnień, podobnie jak ma to miejsce w Polsce.
Mam pytanie. Mamy 2023r. czy coś się zmieniło odnośnie prowadzenia motocykla o pojemności 125cc na kategorię B jeśli posiada się prawo jazdy dłużej niż 3 lata? Gdzieś czytałem że w Szwecji można jechać 125cc na B jak ma się prawko minimum 5 lat i jest się w wieku minimum 25 lat. To jak to w końcu jest? Przez Polskę przejadę, na prom wjadę, z promu zjadę i co dalej? Mogę jechać po Szwecji czy nie mogę? (Posiadając tylko prawko na samochód od wielu lat).
Niestety Szwedzka Agencja Transportu nie publikuje takiej informacji. Link do strony: https://www.transportstyrelsen.se/en/road/Driving-licences/im-going-to-take-my-driving-licence/driving-licence-categories/
Kategoria B daje uprawnienia do wielu rodzajów pojazdów w tym motocykli 3 i 4 kołowych oraz lekkich ATV czy skuterów śnieżnych (dla praw jazdy uzyskanych przed 01.01.2000) ale nie dla motocykli 125 ccm.
Właśnie kupiłem i przetestowałem w ostatni weekend. Mam podobne odczucia. Oczywiście należy się przyzwyczaić do nowych rękawic, aby poczuć się pewnie. Jednak moja wstępna ocena jest pozytywna. Wypróbowałem obydwie komory z podgrzewaniem manetek i bez. Myślę, że się z nimi zaprzyjaźnię na dłużej, szczególnie w chłodne i deszczowe dni. Że też nie miałem takich kilka lat temu w Skandynawii…
Dzień dobry – prośba o info, jak te rękawice sprawują się w naprawdę niskich temperaturach, tj. w okolicach, gdy woda już zaczyna zamarzać 😉 Staram się jeździć jak najdłużej, jednakże przemarznięte ręce zawsze mnie dobijają.
Jeździłem w temperaturach poniżej zera. Efekt podobny jak przy innych ocieplanych rękawiczkach – ręce nie zamarzają ale specjalnego komfortu nie ma. Bez grzanych manetek i osłon na dłonie byłoby zimno.
Rumunia od lat jest moim motocyklowy marzeniem, stąd z zapartym tchem czytam wszelkie informacje, które wierzę, że uda się zweryfikować już niebawem…. Dzięki!!! 🙂
Kurczę, wielkie dzięki za artykuły o Alpach. Pełen profesjonalizm, świetne pióro, jestem pod wrażeniem. Niejako losowo znalazłem się tutaj i traktuję je jako przewodnik, który spadł mi z nieba. Potwierdzam wszystkie treści, jedynie ceny się zmieniły.
Bardzo się cieszę.
Teraz w przygotowaniu Skandynawia 🙂
Szerokości!
Witam,
Kopiłem Ducati Multistradę 1260s z Pirelli Scorpion Trail 2. Sam z lekkim bagażem po 7000km skończyłem oponę tylną. Nie ukrywam do końca idealne zachowanie na drodze. W deszczu super. Ale martwi mnie tak mały przebieg na tej oponie. Jazda była dynamiczna i trochę autostrad. Tylko asfalt. Środek opony prawie łysy.
Kupiłem taką samą. Dam Pirelli szansę. Wydaje mi się że na Michellinie Pilot Road 5 robiłem BMW ok 15000km.
Pozdrawiam
Ciekawy poradnik. Dzięki i pozdrawiam!!
Świetne rękawiczki polecam i pozdrawiam!!
Witam.
Mam nieco inne odczucia co do tych opon. Powoli kończę drugi komplet i szykuję się na trzeci. Znajomi na R1200Gs Adventure trzeci komplet ,więc mam jakieś małe porównanie. Opony wyglądają u mnie lepiej po 17tys.km(jeszce trochę zrobią z początkiem 2021) niż u Pana. Patrząc na zdjęcia, to aż nie mogę uwierzyć w winę opon. Gdybym nie darł drugiego kompletu, to mógłbym uwierzyć. Do takiego kartofla jak u Pana to daleka droga. Jeżdżę cięższym motocyklem od R 1200GS(Crosstourer 1200-275kg), ale zawsze we dwójkę i zawsze załadowani. Crosstourer ma niską ładowność, zawsze ją przekraczamy. W tym roku Bałkany, Alpy, sporo Polski oraz Czech, raczej bez ociągania się na trasie i zakrętach 😉
Największym ich mankamentem, jest to że fatalnie reagują na smołowane łączenia jeszdni oraz lepik i są wrażliwe na niewłaściwe wartości ciśnienia.
Wracając do opon z pańskiego gs-a, po obejrzeniu fotek nasuwają mi się dwa wnioski. Najwięcej odnośnie wartości ciśnień.
Po kilku motocyklach typu ADV, z dużym skokiem zawieszenia w stosunku do maszyn stricte szosowych i dużej masie własnej, podchodzę sceptycznie do wartości podawanych przez producentów. W maszynach 240kg i więcej to przód 2,5 i tył 2,9bar, to do jazdy solo raczej standard bez utraty właściwości, czy parametrów jezdnych opony. 2,7 i 2,9bar w przypadku jazdy z pasażerwm i bagażem., a nawet 3.0-3.1 bar z tyłu. Zdecydowanie wyższe wartości ciśnień minimalizują a właściwie niwelują efekt kwadratowej, czy kartoflowej opony, zwłaszcza mocno obciążonej.
Drugie podejrzenie, jakie mi się nasuwa, to zbyt miękkie nastawy zawieszenia w pańskim motocyklu. Duża masa motocykla, często podbita jeszcze ładunkiem+ miękkie zawieszenia o dużym skoku, to gwarancja wyząbkowanej jak u Pana opony. W takim przypadku, większość obciążenia podczas np. hamowania skupia się na oponie a nie na zawieszeniu, a w trakcie przyspieszania obciążenie przerzucane jest na tylną gumę, bez pośrednictwa zawieszenia(za miękki nastaw/za miękka sprężyna) . Proszę zwiększyć napięcie wstępne sprężyn oraz podkręcić tłumienie odbicia amortyzatorów.
Pana wulkanizator był na dobrej drodze, ale moim zdaniem pominął udział zawieszenia w degradacji tych opon. Jeżeli nie ma takiej możliwości, to wymiana sprężyn na takie o progresywnej charakterystyce powinna pomóc.
Czy przednia opona jest również tak mocno wyząbkowana?
Pozdrawiam tradycyjnym śląskim okrzykiem Yno Jazda 🙂
Wszystko fajnie opisane, ale podążając za wskazówkami autora możemy dojść do wniosku, że nie przenocujemy w namiocie tam gdzie chcemy i nie przeszkadzamy nikomu bo parkować motocykl można tylko w oznaczonych miejscach?
Jak to w końcu jest?
Jeśli nie przeszkadzasz nikomu (czyli jesteś te 150m od zabudowań) to możesz spokojnie rozstawić namiot. W dowolnym miejscu (no prawie w dowolnym bo oczywiście są wyjątki ale tu je pominę).
Tyle że jeśli to upatrzone miejsce jest np. w lesie, 2 km od najbliższej drogi to legalnie tam nie dojedziesz. Wiec albo szukasz innego miejsca z dojazdem albo zostawiasz motocykl i na nocleg ruszasz piechotą…
W praktyce zawsze chciałem mieć motocykl przy namiocie bo tak jest po prostu wygodniej. Więc szukałem miejsc do których dochodzi jakaś droga. Zawsze się dało ładne miejsce trafić, tylko czasem trzeba było z godzinkę poszukać.
Widziałem też motopodrożników, którzy nie „zapinali” się na jakieś wyjątkowo ładne miejsca tylko rozstawiali się przy drodze.
Pieszy turysta ma o niebo łatwiej. Idzie sobie szlakiem i jak mu się miejsce spodoba to tam rozstawia namiot. No ale na motocyklu sobie nie pojeździ 🙂
Ja właśnie wspominam nasz wyjazd motocyklowy do Skandynawii Było cudownie, czasem zimno, czasem padało, Jeden mały namiocik, dwa koła i masa masa wspomnień. Najfajniejsze 10 tysięcy kilometrów jakie udało nam się pokonać. Polecam cudowne zakątki na północnym wschodzie – Vardo i koniec Europy 😉 Na Nordkapp pojechaliśmy, ale trochę turystycznie tam nam było. W Lofotach się zakochałam na zabój. Jechaliśmy czasem w dzień, a czasem w jasna noc 😉 Wpadłam na Twoj blog i wróciła masa fajnych wspomnień. Pobuszuje tutaj jeszcze.
Gdybyś chciał spojrzeć jak podróżowaliśmy zapraszam na chwilkę na moja stronę 😉
https://jakkulawblog.com/2018/06/16/moto-skandynawia-filmowo/
https://jakkulawblog.com/2018/06/16/moto-skandynawia-filmowo/
Cześć co myślicie o Honda ST 1300A Pan-European na pierwszy motocykl ?
Za duże ryzyko (jazda z dzieckiem).
Witam. Mój syn ma 4 lata i jeździ ze mną na Hondzie Transalp 600. Ja swego syna mam przed sobą którego spinam pasem pod paszkami do siebie. Nad zbiornikiem idzie wspornik metalowy otulony osłoną piankową, wspornik jest mocowany do gmoli bocznych przez skręcenie śrubą która pozwala przy mocniejszym nacisku przesuwać wspornik przód i w tył. Jest to zabezpieczenie aby w razie czego zdarzenia drogowego nie przydusił bym go wspornika. Nogi stawia na specjalnych podnóżkach które są też mocowane do gmoli bocznych. Jest mu wygodnie i wszystko widzi. Ja mam pełną kontrolę nad nim, nawet jeżeli zaśnie nie ma obawy że się zsunie. Myślę że to bezpieczniejszy sposób niż inne ponieważ w razie wypadku mam możliwość chwycenia go i zsunięcia się z motocykla. Zawsze mogę w czasie gleby osłonić go własnym ciałem przed kontaktem z podłożem. Są oczywiście i wady: dziecko zasłania zegary i kontrolki w motocyklu. Jego kask czasami uderza w mój – najlepiej mieć kask bez-szczękowy bo mniej wystaje do przodu. Im dziecko rośnie tym więcej zasłania i utrudnia jazdę. Jest to dobry sposób dla dziecka w wieku 3-5lat.
VFR 800 to przykład idealnego motocykla sportowo -turyst.. Bak 21l spalanie przy prędkościach do 140 ok.5l czyli zasięg do 400km. Idealna osłona przed wiatrem, świetne reflektory, wygodna pozycja choć już nieco sportowa, wygodna kanapa, przegląd co 12 tys i wiele akcesoriów do montażu kufrów oraz silnik robiący przebiegi do 200tys. Używam i polecam do turystyki szosowej.
Zapomniałeś napisać tylko, że przy wolnej jeździe masz ugotowane jajka na twardo bo powietrze z chłodnicy daje właśnie w tę część ciała. Reszta się zgadza poza spalaniem bo do 140 pali ok. 6.5.
Też dziwi mnie brak TDM. Jeżdżę na takim już 4 lata i według mnie to bardzo wdzięczne moto do turystyki. Może nie jakieś spektakularne trasy typu Azja czy Afryka, ale Europę spokojnie można “ogarnąć”. :))
Popieram w całości, 12 lat jeździłem i nigdy mnie nie zawiodła. Solo ideał, we dwoje trochę koni by się przydało, ale tylko przy wyższych szybkościach np. 140
Cudnie.. w tym roku planujemy Norwegię 🙂 na pewno skorzystamy z podpowiedzi 🙂
Motocyklowa wiosna tej zimy rzeczywiście nas rozpieszcza 🙂 czysta przyjemność. Bardzo fajnie zebrałeś garść najważniejszych informacji. Tak jak i w innych postach. Dodałabym aby pamiętać na postojach nie tylko o ciepłych napojach ale i o dobrych kaloriach, których w zimnie więcej potrzebujemy. Wychłodzić się w obecnych warunkach to nie problem, skutki mogą być niebezpieczne i to należy podkreślać, tak jak i sprawność techniczną naszych maszyn. Ostrożność jak zawsze wskazana. Jeśli ktoś w listopadzie powiedziałby mi, że w styczniu będę jeździła regularnie do pracy motkiem pomyślałabym „wariat” 😉
Witam
Szukam informacji na temat wjazdu do wiednia czy obowiazuje tam strefa normy emisji spalin… Mam moto z ’95 i niewiem czy moge dojechac do hotelu a potem pozwiedzac piechotą badz metrem.
Dziekuje za informacje
Od 01.07.2014 cały Wiedeń objęty jest jednolitą i stałą strefą ekologiczną. W tym momencie nie ma wymagania posiadania naklejki na motocyklach a więc bez względu na rocznik maszyny, możesz poruszać się po Wiedniu bez problemów.
Można się spodziewać, że z biegiem czasu bedą wprowadzane kolejne obostrzenia, które w końcu mogą objąć także jednoślady. Warto jednak sprawdzić aktualny stan tuż przed wyjazdem. Możesz wykorzystać w tym celu aplikacje na smartfona np: green-zones.
Zwiedzanie Wiednia na motocyklu faktycznie będzie dość niewygodne. Polecam skorzystanie z wypożyczalni rowerów. To bardzo wygodny środek komunikacji w Wiedniu 🙂
Powodzenia!
Aleksander
Z dużą przyjemnością czytam Twojego bloga. Jako początkująca motocyklistka i partnerka doświadczonego motocyklisty staram się chłonąć każdą porcję wiedzy. Nic nie zastąpi własnych doświadczeń ale korzystanie ze sprawdzonych porad upraszcza i systematyzuje to co już wiemy, zmniejszając również liczbę popełnianych błędów.
Bardzo podoba mi się sposób, w jaki dzielisz się swoimi doświadczeniami i ich wszechstronność (trudna do znalezienia w jednym
Miejscu). Mam nadzieję, że z czasem będę w stanie podzielić się w komentarzach własnymi. Sezonu nie zamykam, bo warunki atmosferyczne pozwalają nadal od czasu do czasu wyciągnąć maszynę na spacer 😉 pozdrawiam serdecznie, Joanna
Bardzo interesujące, dobrze się czyta.
Cześć!
Fajny tekst, może kiedyś skorzystam… Mam pytanko o inny prezent. Mój chłopak w tym roku kupił motor i bardzo sie wkręcił. Na jesieni był z kumplami w bieszczadach i jak wracali to zupełnie przemókł. Ma motocyklowe ubranie ale chyba nie jest przeciwdeszczowe. Ma napisane Raisa na metce i podobno to powinno nadać sie do deszczu. Chciałam mu kupic w prezencie taki kombinezon przeciwdeszczowy ale nie wiem co wybrać żeby znowu nie okazało sie ze nie działa.
Pomożesz?
Hej Aga!
Zacznę od tego, że najprawdopodobniej na metce jest napis Reissa. Jeśli tak, to znaczy że że ubranie wyposażone jest w membranę o tej nazwie. Czyli teoretycznie powinno skutecznie chronić przed deszczem i wiatrem. Niestety przy długie jeździe i gorszej jakości ubraniach – woda dostaje się pod membranę i człowiek jest mokry.
Twój pomysł dokupienia swojemu motocykliście dodatkowej osłony przed wodą jest świetny ale też i niełatwy. Po pierwsze musisz jakoś dobrać rozmiar. Głównym parametrem jest wzrost. Drugim “obszerność figury” motocyklisty. Generalnie lepiej mieć kombinezon nieco za duży niż choćby trochę za mały. Ja mając 185 cm wzrostu spokojnie mogę używać kombinezony na 192 cm. Lekki nadmiar materiału wybierają szerokie ściągacze.
Gdy dobierzesz już rozmiar musisz wybrać pomiędzy jedno i dwu częściowym kombinezonem. Jednoczęściowy jest szczelniejszy – łatwiej uchronić się przed wnikaniem wody pomiędzy kurtkę a spodnie. Z drugiej strony jest mniej wygodny do zakładania niż osobne spodnie i kurtka. Dla mnie przewagą dwuczęściowego zestawu jest możliwość jazdy tylko w jednej części, np już po deszczu. Gdybym miał polecać, zwłaszcza do turystyki – sugerowałbym dwuczęściowy.
Dobrze aby przynajmniej góra byłą w jaskrawych kolorach i z dużą ilością elementów odblaskowych. W deszczu zazwyczaj widoczność jest gorsza więc warto zadbać o bycie widocznym.
Ceny zaczynają się od 150 złotych a kończą… no dość wysoko bo w segmencie kombinezonów oddychających, które mogą kosztować nawet i ponad tysiąc złotych. Kombinezony za 350-450 zł powinny być już bardzo dobrej jakości. Przy wyborze bardzo uważnie obejrzyj podklejenie szwów wewnątrz kombinezonu. Taśmy muszą szczelne pokrywać szwy i nigdzie nie odstawać ani nie marszczyć się. Inaczej woda i tak przeniknie do wnętrza ubioru. Szczególnie ważnym miejscem jest punkt zbiegu szwów nogawek w kroku spodni.
Powodzenia w wyborze!
Aleksander
Cześć.
Zaintrygowałeś mnie tą grzaną kamizelką. Kiedyś zakupiłem taką na ryby, ale akumulatora starczało na 1-2 godziny… Gdzieś widziałem reklamę że na takiej kieszonkowej baterii nawet 8 godzin ma to działać… czy to prawda czy tylko taki reklamowy chwyt? Chciałem cos takiego synowi kupic ale jak ma działać 2 godziny to chyba sie nie zdecyduje.
Hej Kamil!
Ładnych kilka lat temu testowałem na sobie ogrzewane ubrania (firmy Klan). Ciepło powstawało na skutek przepływu prądu w przewodach (dość grubych) wszytych w tkaninę. Faktycznie pobór prądu był na tyle duży, że w grę wchodziło tylko podpięcie do instalacji motocykla. Można tak było spokojnie jeździć na dłuższe trasy ale w mieście, gdy często zatrzymywałem się coś załatwić, podłączanie kabli było trochę uciążliwe.
Teraz używam kamizelki takiej jak na zdjęciu (prezent 🙂 i faktycznie powerbank 10 000 mAh wystarcza na 5-8 godzin w zależności od ustawionego poziomu grzania. W nowoczesnych ubraniach elementem grzewczym jest tkanina z włókna węglowego, która ogrzewa efektywniej przy mniejszym poborze prądu. Nie wyczujesz już pod palcami żadnych kabelków…
Śmiało mogę taką kamizelkę polecić motocykliście. Mi przydaje się też “w cywilu” dając np. spokojny sen pod namiotem w czasie podróży na północ Europy.
A.
Tekst w samą porę 🙂 Właśnie szukałam prezentu. Nie wiem jeszcze co wybiorę… fajne pomysły! Dzieki.
Bardzo wartosciowa publikacja,
Ja jezdze z dwoma synomi – 4 i 9 lat. Dla mlodszego zakupilem krzeselko motocyklowe i polecam to zdecydowanie dla mlodszych dzieci. Natomiast co do przypinania dziecka do siebie mam troche odmienne zdanie. Ze swojego doswiadczenia polecilbym przypiecie maluchow do siebie pasami motocyklowymi dla dzieci. Moj 4-atek czesto lapie drzemke, nawet na krotkich przejazdzkach po miescie, a pasy juz nie raz bardzo mi sie przydaly. Nie nalezy on do gadulow, tak wiec mimo interkomow, ktore posiadamy nie bylbym w stanie go wozic, Pasy trzymaja ramiona, z tylu na jego barkach jest klamra, przypiecie do siebie jest na poziomie jego klatki piersiowej (98cm wzrostu) i z krzeselkiem chronia przed spadnieciem, Ja polecam.
Pozdrawiam,
Bardzo fajna propozycja i cenne uwagi. Trasa zacna podobała się całej naszej ekipie. Jak na pierwszy raz w Szwecji było super. Trochę pokusiło nas pozwiedzać Sztokholm i potem goniliśmy do nocy na nocleg i jadąc wg proponowanej przez Ciebie trasy zaliczyliśmy drogi utwardzone z wątpliwie sympatycznymi łosiami i sarnami… szczęśliwie te pierwsze pasły się przy drodze, a te drugie przemknęły tuż przed naszą kolumną…..co wymusiło gwałtowne hamowanie.
Proponowana trasa ciekawa- momentami zacna.
Największe wrażenie zrobił na nas przejazd przez most na Kalmar, szczególnie kierunek mostem na wyspę. Trasa mostu prowadzi na początek na przewyższenie, a potem długi zjazd, który przy pięknym słońcu niesamowicie oświetlił nam Olandię, a sztormowe fale dodały jej szlachetności. Bajkowo…
Drobna uwaga co do podróżowania z uwzględnieniem lokalnych promów. Niestety kursują o tej porze roku z przerwami nawet 40 minut i jak się słabo trafi trzeba czekać. Za dnia to nawet przyjemnie, ale po zachodzie słońca to raczej tylko konieczność.
Reasumując wypad krótki, ale intensywny, fajna i godna polecenia….
Cieszę się że wyjazd się udał!
Pozdrawiam,
Aleksander
Bardzo fajny, i przydatny wpis, zwłaszcza lista pakunkowa do pobrania. Kawał dobrej roboty!!!
Bravo Ty, Podobnie się pakowałem na wyjazd 2 osobowy 14 dniowy. Z tym że nie brałem narzędzi i oleju do motocykla (assistance wystarczy, olej w cywilizowanych krajach do nabycia. Tak ja uważam). Zabrałem laptopa do zgrywania filmów zdjęć z kart pamięci oraz do opracowywania tras na następny dzień oraz do rezerwacji hoteli.
Jacku, dziękuję za komentarz!
Narzędzia i olej zajmują spory kawałek przestrzeni a w dodatku są ciężkie. Usunięcie ich z bagażu może być sporą oszczędnością.
Moja lista jest tylko sugestią i jak piszesz wcale nie musi być w całości zastosowana. Lepiej ją zaadoptować do swoich potrzeb. Tam gdzie kupno przykładowego oleju będzie trudne i czasochłonne lepiej go zabrać. W kraju w którym da się go kupić na pierwszej stacji benzynowej – nie ma takiej potrzeby.
Z kluczami i assistance to tak nie do końca. Mozna złapać gumę w miejscu gdzie laweta nie dojedzie, wtedy trzeba samemu koło odkręcić.
Fajne info dzięki przyda się
Lewa dla maxiskuywrow
Super artykuł. Czytam resztę 🙂
Znalazł się Fazer a nie ma TDM poczynając od babci na 900 kończąc. Poza tym Tigery 800 i 1200. Jeszcze żeby się czepiać nie wiem dlaczego centralny kufer ma być największy?
Oj dawno nie byłem na takim tripie motorowym. Ostatnio to chyba w Bułgarii 🙂
Dobrze, że wspominasz o przerwach. Wiele z nas planuje trasy “na styk” przez co z urlopu można wrócić zmęczonym a nie zachwyconym…
Tak, masz absolutną rację. Sam to zauważyłem, gdy wszystko miałem zaplanowane na styk i każdy postój czy opóźnienie powodowało stres i pośpiech…
Super pomoc, nigdzie nie znalazłem tak wspaniałego przewodnika, brawo Ty.
Pozdrawiam.
Haha. Kusz! Poznajesz tą oponę? Bardzo fajny artykuł. Zresztą jak wszystkie na stronie… Pozdrawiam.
Też się zdziwiłem jak w Norweski asfalt zjechał oponę, ale za to jak trzyma, nawet na mokrym.
Wygląda doskonale!
Świetne publikacje Panie Aleksandrze. Bardzo pomocne. Super się czyta !
Trafiłem na tą stronę przypadkiem i jestem zachwycony ! Wrzucam do ,,ulubionych”
Ja akurat jeżdżę nie z własnymi dziećmi ale z 13-letnim dziś wnukiem. Odbyliśmy już kilka motocyklowych dłuższych wycieczek i podoba mu się bardzo. Była oststnio Sardynia i Rumunia a w tym roku ruszamy na podbój Szkocji. Nie powiem, że nie ma problemów! Są “różnice zdań” na temat gier w telefonie, podziału obowiązków, częstotliwości odpoczynków i tp. ale nie powodują one u wnuka braku chęci do podróżowania. Puki co ( mam 66 lat) ja jeszcze też mam chęć na dalekie podróże więc jeździmy razem i dobrze nam z tym. Poza tym z każdego wyjazdu powstaje film, który potem oglądamy w gronie rodziny i znajomych albo on się chwali wśród kolegów!
Bardzo fajny tekst. U mnie przy temperaturze zewnętrznej +10, wzrost ciśnienia z tyłu +0,1 bar. Zobaczymy jak będzie w lecie.
Alek.. bój się Boga!!!… jak mogłeś pominąć choppery!!!… oczywiście znasz moje zdanie na ich temat, że to motągi dla dziadków… ale jednak. A z drugiej strony co w tym zestawieniu robi Fazer?.. bo jak Fazer to czemu nie CB500 itp.??
Masz absolutna rację! Myśląc o motocyklu do turystyki nie można pominąć ani wykluczyć żadnej kategorii! Sam kilka razy towarzyszyłem chopperom na różnych wyjazdach. Na jednym z bardziej udanych rodzinnych wyjazdów w Alpy jechała z nami Honda CB500 i pomimo obładowania – świetnie dawała radę.
To problem wszelkich list i wyliczeń… Nie da się uwzględnić każdego motocykla i zawsze zawartość listy jest dyskusyjna. Wpisałem te motocykle, które mi osobiście bardziej kojarzą się z turystyką. A Fazer? No cóż, złapałeś mnie 🙂 Mam do niego słabość, bo był towarzyszem w moich pierwszych poważniejszych trasach a i w ostatnie wakacje przez dwa tygodnie widziałem go wciąż w lusterku…
Bardzo dziękuję Ci za uwagę… a może masz własne propozycje do tej listy?
Kolejny bardzo praktyczny i ciekawy artykuł. Niestety mam nieogrzewany garaż a motocykle serwisuje na koniec sezonu, zwykle to koniec listopada lub w grudniu. Choć wiem jak ważne jest to co opisujesz to często na wiosnę uruchamiam motocykl i ruszam. Może jednak, po lekturze, pójdę po “rozum do głowy” i wykonam takie przeglądy.
Z doświadczenia własnego wiem, jak ważne jest odpowiednie zadbanie o akumulator, co najmniej jeden musiałem wymieć po 3 sezonach tylko dlatego, że pozwoliłem na zbyt głębokie jego rozładowanie. Inwestycja w prostownik z funkcją podtrzymującą akumulator bardzo szybko się zwraca. Obecnie wszystkie motocykle w garażu mam podłączone do takich urządzeń.
Co do listy punktów do przeglądu może dodałbym cięgna (np. linki sprzęgłowe), powinny być nasmarowane i pracować płynnie.
Jeśli chodzi o ciśnienie w oponach, to posiadając wiele pojazdów, samochód, motocykle, rowery, to wiosną potrzebne jest “dużo świeżego powietrza”, u mnie sprawdza się mała uniwersalna sprężarka. Pozwala szybko i sprawnie dopompować wszystko co znajduje się w garażu, tak jak wspominałeś “na zimno”.
Hej,
Podpisuje sie pod artykulem obiema rekami 🙂
Dodalabym jeszcze moje doswiadczenia z jazdy po miescie – konkretnie po Sztokholmie i Uppsali. Moze w Malmo czy Goteborgu jest inaczej, ktos moze sie wypowiedziec kto tam byl. Ja jeszcze nie bylam.
Otoz co do zasady – tak, jazda miedzy autami nie jest zabroniona. Ale w Sztokholmie jest tez niezbyt realna. Porownujac z Warszawa – pasy nawet na autostradzie sa znacznie wezsze niz w PL. W miescie jak jest ulica dwupasmowa i stoi korek (w samym centrum rzadko z racji na oplate za wjazd do miasta) – jest tak wasko ze nie przecisniesz sie. A przynajmniej ja swoja Shadowka nie mialam odwagi. Pasy sa naprawde wezsze. Ciezarowki i autobusy ledwo sie na nich mieszcza. I jest to zabieg celowy, Tak jak opisywal Aleksander w artykule – jesli pasy sa waskie do tego stopnia ze otarcie sie z ciezarowka jest bardzo prawdopodobne – wtedy ostrozniej jedziesz. Podswiadomie. A ostrozniej znaczy bezpieczniej. I z tego co widze to to dziala.
Jak i w Warszawie tak i w Sztokholmie wyjatkiem sa dostawcy pizzy na skuterach – ich prawa fizyki nie dotycza, jezdza w zimie rowniez, miedzy autami,….
Natomiast ja bardzo rzadko widzialam mijanie samochodow przez motocykle tzw lewa kreska. W zwyklym korku – nigdy. Kierowcy nie sa tez przyzwyczajeni do tego ze motocyklisci ich beda wymijac i nie patrza w lusterka i nie robia miejsca, jak to jest w Warszawie lub w Austrii nawet. Sa zaskoczeni gdy sie ich mija. Nie sa agresywni bron buk – ale zaskoczeni i czesto nie kumaja ze gdyby sie przesuneli to byloby latwiej przejechac…..
Bo tu panuje troche inna atmosfera jazdy. Wszystko jest na spokojnie, serio. Udziela sie to i mi jak jezdze. Widze czasem wariatow na motkach, ale mam wrazenie ze to nieszwedzi. Bo lokalsi jada powoli, statecznie, bez zbednych naglych niespodziewanych manewrow. Wogole wsrod Szwedow duzo jest BMW GS1200 oraz ciezkich cruiserow., bo szlifierkami nie ma tu za bardzo gdzie jezdzic (raz widzialam dopuszczalna predkosc 120km/h gdzies w okolicj Jonkoping na autostardzie! poza tym 110 to max)
Wiec i ustepowanie motocyklistom na kresce, o ile wystepuje, jest spokojne i powolne. Malo dynamiczne.
Natomiast w korku spowodowanym wypadkiem na autostradzie, ktorych do Sztokholmu prowadzi kilka, – jazda na lewej kresce jest i jest spodziewana. Wszyscy stoja i tak bo czekaja na zabranie powypadkowych aut, to co nie maja przepuscic motocyklistow…
Oraz jeszcze jedna sprawa: moze i nie wszystkie bus pasy sa dostepne dla moto, ale pas boczny na autostradzie jak najbardziej jest wykorzystywany przez moto. Mimo ze jazda po nim jest zabroniona. Kolega tutaj mieszkajacy od lat poradzil mi tak jechac, mowi ze w ciagu 10 lat jak tu jest nigdy mandatu nie dostal (co nie znaczy ze policja jest nieudolna, patrz artykul), natomiast zaobserwowal ze wszyscy jezdza bocznym pasem autostrady i juz. Wiec tak robie.
Niemniej nie polecam takiej jazdy jesli chcecie przez Sztokholm przejechac turystycznie 🙂 jadac dalej na polnoc. Ja uzywam tego pasa do codziennej komunikacji do pracy.
Mam nadzieje ze artykul jak i doswiadczenia przydadza sie tez kinnym…..
Szerokosci!
Ola
Kolejny artykuł zawierający praktyczne informacje o kraju, tym razem mam jednak mieszane uczucia, W odróżnieniu od Austrii i Rumuni, najczęściej pojawiającymi się zwrotami w artykule to “musisz” i “należy”. Pewnie mieszkając tam można się do tego przyzwyczaić. Na razie jednak to mam wrażenie, iż ilość reguł które należy przestrzegać wymaga ich studiowania przez tych 12 godzin spędzonych na promie. Nie mniej jednak, jestem przekonany, iż Skandynawia zasługuje na jej odwiedzenie. Liczę, że w tym roku mi się to uda. Jeśli chodzi o parkowanie to system wygląda na bardzo logiczny, ale w pierwszym zetknięciu niemożliwy do przestrzegania bez specjalnego “manuala” na baku motocykla. Znaki drogowe są jednak wyjątkowo intuicyjne.
@Zbyszek. Po prostu należy przestrzegać przepisów, tak samo jak w Polsce. Przepisy mają to do siebie, że jest to spis zasad zaczynających się od “Musisz”, “Należy”, “Obowiązkowe jest”, “Zabronione jest” itd. Nie ma przepisów opisanych jako: “Fajnie by było”, “Zalecamy”, “Może zwolnij trochę bo zginiesz” itp itd.
W moim przypadku, kiedy jeździłem z moim synem, cały czas mieliśmy problem z zasypianiem na tylnym siedzeniu. Na szczęście wszyscy posiadamy komunikatory w kaskach co pozwalało szybko reagować na zasypianie. Ostatecznie skończyło się na tym, że syn nie był fanem podróżowania na plecaku. Strasznie się nudził, pewnie dlatego, że jego oczy były poniżej mojego tułowia, widział więc tylko to co jest z boku motocykla. Czyli w naszym przypadku wspólne podróżowanie nie było najfajniejsze. Szczęśliwie obecnie mamy to już za sobą i jest szansa, że będziemy podróżować teraz wspólnie ale obydwaj jako kierowcy.
Jest szansa, że w tym roku się tam wybiorę, tak więc już wiem gdzie szukać informacji na temat kraju. Dzięki.
Sorki za pytanie ale chętnie wybrał bym się z małą grupką pod koniec czerwca do Rumunii.
JA sie wybieram 20go Czerwca. do Rumunii.
Kontrak mailowy
Trudno wymyślić co jeszcze z informacji byłoby potrzebne, wielkie dzięki i czekamy na informacje z innych krajów. Fajnie byłoby mieć jedno miejsce z którego można korzystać podróżując po Europie, a może nawet po całym świecie.
To ja tez sie doloze z punktem widzenia 🙂
Moje pierwsze przymiarki do motocykla poprzedzone byly dluga lektura roznych artykulow, ktore mnie po prostu zniechecily. To bylo ladnych pare lat temu i wiekszosc artykulow miala wiecej w sobie testosteronu niz rzetelnych informacji, wiec odpuscilam sobie czytanie meskich wypocin i chlopiecych sporow pod artykulami kto ma co i dlaczego nie. Tu artykul i merytoryczny, i do mnie rowniez skierowany (by byl) gdybym teraz zastanawiala sie nad pierwszym motkiem… tymczasem od niemal 10 lat jezdze na Hondzie Shadow 750 VT.
A wybor byl prozaiczny – dosiegalam nogami do ziemi i jednoczesnie ta konstrukcja ma niski srodek ciezkosci co powoduje ze latwo ja moge na parkingu opanowac. Dokladnie jak w artykule, tej porady nigdzie wczesniej nie znalazlam. Dalej jednak bylo mi bardzo trudno, bo wlasnie nigdzie, wcale, wogole, nie bylo w artykulach o piewrszym motocyklu, tak jak jest tutaj, o tym, czego unikac w wyborze…. a moja Sharlota jest cruiserem. Ciezkim, dosc zwrotnym i porywistym jak na ten segment ale jednak cruiserem. I kat wyprzedzenia glowki ramy ma tu kolosalne znaczenie przy manewrach. Na pierwszy motocykl – matkojedynajawogolenieumiemtymjezdzic. I tak bylo przez kilka lat, bo ja sie uparlam ze bedzie moja i ja opanuje.
Zatem potwierdzam to co pisze autor – motocykle te sa piekne, robia wrazenie, i uwielbiam moja Sharlote, ale na pierwszy motocykl nie polecam. Nabiera sie zlych nawykow, jest ciezej niz moze byc, a dlugie przeloty, choc mozliwe (na liczniku maksymalny dzienny przebieg moj i Sharloty to ponad 1000 km, od Warszawy za Wieden, wiec da sie) to okupione sa bolami kolan, plecow, oraz tego miejsca gdzie plecy koncza swa szlachetna nazwe. Aha, i moim przypadku, jako ze jezdze z akcesoryjna szyba ktora jest szybka a nie oslona, to dochodzi jeszcze bol glowy od szumu powietrza w kasku. I od oporow powietrza, bo zdejmuje Cie z fotela juz powyzej 120 km/h. Ja nie musze szalec i nie sa mi potrzebne wieksze predkosci, ale meczace to to jest.
Po latach – motocykl opanowany. Nadal sie pieknie prezentuje (tzw chemia i prezencja to byl min warunek zakupu, bo kupowalam nowke), i umiem jezdzic na niej na stojaco, zawracac i robic waskie osemki, cuda wianki. Ale latwo nie bylo, bo motocykl – trudny. Czy polecilabym go na pierwszy motocykl? Nie. Ale znowu – co kto lubi. Bo fakt jest tez taki, ze w ofercie motkow malo jest takich ktore sa odpowiednie dla niskich jezdzcow (plec dowolna).
Teraz poszlabym w crossa lub turystyka crossowego – ale BMW sa na mnie za wysokie 🙁
Pozdrawiam i szerokosci!
Kolejna trasa która czeka na moje zdobycie. Może razem z Transalpiną ?
Czy w ramach racjonalizacji, autor mógłby też podawać standardy gniazd elektrycznych dla kompletności informacji, może to by się przydało dla osób, które po raz pierwszy odwiedzają dane państwo?
Pozdrawiam
Zbyszku, dziękuję za ten pomysł! Uprzedziłeś publikację kolejnego artykułu 🙂
Do każdego kraju, w którym zlokalizowane są opisywane trasy, powstanie dodatkowy tekst zbierający praktyczne informacje o danym miejscu.
Pierwsze porady praktyczne dotyczą Rumunii. Mam nadzieję, że będą przydatne!
Pozdrawiam,
Aleksander
Trasa czeka na mnie z niecierpliwością …. dzięki za inspirację i bardzo ciekawy opis trasy.
Bardzo fajny artykuł, dodałbym jednak coś z własnych doświadczeń, może to jakoś uzupełni albo pokaże inne punkty widzenia.
Jako młody człowiek zrobiłem prawo jazdy w wieku 17 lat. Oczywiście powstała kwestia pierwszego motocykla, niestety status materialny w mojej rodzinie nie pozwalał na kupno dowolnego motocykla a wybór na początku lat 90’tych nie był największy. Szczęśliwie w rodzinie była MZ250 po moim starszym bracie – nie mając wyboru – byłem w pełni usatysfakcjonowany. Jestem przekonany, że w takiej sytuacji jest wielu młodych ludzi i dla nich wybór “tego pierwszego” będzie bardzo ograniczony z powodów ekonomicznych, chociaż rynek motocykli używanych w obecnych czasach jest dużo większy. Tu wziąłbym dodatkowo niezawodność motocykla jako kryterium wyboru . Konieczność częstych napraw może skutecznie zabić przyjemność z jazdy dla osób, które nie koniecznie wraz z pasją motocyklową są jednocześnie mechanikami.
Następnie – to kazus mojej żony, która na pewnym etapie swojego życia postanowiła spróbować jazdy na motocyklu. Jej motywacja do dziś pozostaje dla mnie zagadką, gdyż nigdy wcześniej nie przejawiała jakiegokolwiek zainteresowania, a moja pasja do motocykli była jej kompletnie obojętna. Poszła na kurs motocyklowy, wybór pierwszej szkoły motocyklowej był przypadkowy (no może – geograficzny), towarzysząc jej na placu podczas pierwszych prób jazdy na motocyklu widziałem, że nie będzie łatwo. Żonie udało się jednak ukończyć kurs i nauczyła się wykonywać wszystkie manewry, lepiej lub gorzej. Rozumieliśmy jednak, że na egzamin jest jeszcze za wcześnie. Tu przyszło nam z pomocą państwo z ustawą, iż posiadając kat B można kierować motocyklami do 125 cm3. Postanowiliśmy dać sobie czas i jako pierwszy motocykl dla żony, kupiliśmy 125 cm3. Wybór motocykla pozostawiłem żonie, a dla niej jednym kryterium wyboru, był wygląd. Wybrała sportową Yamahę R125. Rzeczywiście wygląd tego motocykla przykuwał wzrok przechodniów dużo bardziej niż mój FZ8 – choć stosunek mocy obu maszyn był jak 1:10 na korzyść FZ8. Pasja motocyklowa ostatecznie zagościła w sercu mojej żony i po roku wróciliśmy do tematu prawa jazdy. Wybraliśmy tym razem szkołę motocyklową z instruktorami potrafiącymi uczyć (wybór padł na Kulikowisko), i po 2-3 próbach egzaminacyjnych żona stała się posiadaczem kat A. Musieliśmy zmienić maszynę. tylko na jaką? Jako, że dalej brakowało doświadczenia, wiec tym razem naszym kryterium wyboru nie były jakieś specjalne właściwości motocykla tylko zupełnie coś innego. Otóż, szkoły motocyklowe i ośrodki egzaminacyjne udostępniają głównie dwa modele motocykla dla kat A. Suzuki Gladius, MT-07 (przynajmniej w Warszawie). Ucząc się w szkole motocyklowej, żona poznała MT07, nauczyła się go i wiedzieliśmy, że jest wstanie go opanować. Tym razem kryterium wyboru było pragmatyczne. Kolejnym motocyklem będzie Yamaha MT07, notabene uważam ten motocykl za idealny jako ten pierwszy, jest genialnie prosty w obsłudze wybitnie ułatwiając jazdę. Jego manewrowość jest niesamowita a silnik i jego charakterystyka nakazuje pogratulować jego konstruktorom.
Kolejny przykładem jest mój syn, który jako 16-latek posiadł kat A1 pozwalającą na dosiadanie 125. W związku z jego gabarytami – wzrost powyżej 180cm – R125 była zdecydowanie za mała. Tu niestety w kategorii 125’ek nie mieliśmy zbyt dużego wyboru. Kupiliśmy Hondę Varadero 125 (jedyna w swoim rodzaju), pozwalająca na wygodną jazdę “prawdziwym mężczyznom”.
Jak widać nawet w jednej rodzinie gdy wyboru dokonują Ci sami ludzie, podejście i kryteria się zmieniają. A sprawa wyboru pierwszego motocykla, tylko na pozór jest rzeczą łatwą. Dużo łatwiej wybiera się ten drugi motocykl.
Jeszcze jedna uwaga do artykułu, iż pominięty został typ motocykli “Naked”, prawdopodobnie traktowany przez autora jako motocykl uniwersalny. Osobiście się z tym nie zgadzam. Mamy obecnie dwa motocykle Fz8 (fazer8), który jest rzeczywiście uniwersalny (można go łatwo przystosować do turystyki i jazdy po mieście), ma w miarę niezłą ochronę przed wiatrem pozwalając na znacznie dłuższe przeloty niż MT07 motocykl typu “Naked” . MT07 to typowy mieszczuch, a jazda w trasie z wyższymi prędkościami wymaga stałej walki z wiatrem. Potwierdził to wyjazd w Alpy, gdzie Fazer8 z wysoką przednią szybą znacznie mniej męczył kierowcę, niż MT07 gdzie w okolicach godz 17 zmęczenie było tak duże, iż wymagało natychmiastowej przerwy i kilkugodzinnego snu, aby powrócić do siebie.
Pozdrawiam
Witaj Aleksandrze. Dziękuję za ten temat bo cały czas stoję przed tym dylematem. Dzieciaki oczywiście jak najbardziej chcą jeździć i uczestniczą w naszych klubowych wyjazdach motocyklowych ale zawsze u jakiegoś “”Wujka “” na plecaku. A na dojazdówkach w samochodzie z mężem. I tu jest problem bo mąż już też zaczął jeździć na moto. W czerwcu wybieramy się do Szwecji całą grupą no i mysimy się przygotować do jazdy z dziećmi. Dużym nadal problemem jest dobór ciuchów, kaski mają. Ale dobrze że napisałeś jak radzić sobie ze znużeniem dzieci na trasie. Pozdrawiam serdecznie i być może do zobaczenia w Szwecji na trasie.
Edi
Dzień dobry!
Plan wygląda świetnie! Szwecja to rewelacyjny kraj do podróżowania z dziećmi. Bezpieczny i malowniczy.
Nie wiem którędy pojedziecie, ale tak czy inaczej czekają Was długie odcinki. Myślę że skoro cześć motocyklistów zabiera ze sobą dzieci to warto aby cała grupa omówiła to zagadnienie przed wyjazdem. Obecność dzieci z pewnością wpłynie na logistykę podróży.Postulaty typu “jeść”, “pić”, “siusiu” mogą zdominować harmonogram jazdy. Fajnie jakby wszyscy to zaakceptowali zanim zmierzą się z tym w podróży.
Dokąd się wybieracie? Mam w przygotowaniu kilka tras po Szwecji, może któraś z nich będzie dla Was przydatna?
Cześć!
Ciekawy tekst…
Moja córa jeszcze za mała na dalekie jazdy, ale kiedyś kto to wie 🙂
Jak jest z kaskiem? Nie mamy nic pasującego, myślałem o rowerowym ale to chyba nie przejdzie w razie kontroli. Czy dziecięcy kask musi mieć oznaczenie CE?
Pozdro,
Dzięki za komentarz, fajnie że chcesz Córkę wciągnąć w swoją pasję!
Kask rowerowy nie spełni wymogów prawnych ani nie ochroni wystarczająco głowy w razie wypadku!
W cenie 200-350 zł można kupić zupełnie porządne kaski w rozmiarach dla dzieci. Jeśli chodzi o spełnianie wymagań formalnych to samo oznaczenie CE na kasku nie wystarczy. Mówi tylko o tym że kask wyprodukowano na terytorium państwa należącego do UE. Niezależnie czy to kask “dorosły” czy dziecięcy, musi mieć atest zgodny z normą ECE22. Stosowna metka z takim oznaczeniem powinna być naszyta na pasku, wyściółce kasku lub naklejona na skorupę. Poproś sprzedawce o pokazanie.
Pomimo że nie polecam kupowania kasków używanych, to być może jest to opcja dla Ciebie? Głowa dziecka rośnie dość szybko i dzieci wyrastają z kasków zanim zdążą w nich porządnie pojeździć. Rodzice gotowi są wtedy tanio odsprzedać lub nawet oddać taki kask. Sprawdź tyko UWAŻNIE czy nie ma na nim żadnych śladów uderzenia – kask raz uderzony nie nadaje się do dalszego użytkowania!
Powodzenia!